Inżynier i menedżer, były minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni, studia podyplomowe, a także szereg kursów w zakresie zarządzania i finansów. Pracował na statkach zachodnich armatorów jako oficer, a także w firmach transportowych i budowlanych. Zajmował kierownicze stanowiska w spółkach prawa handlowego. W Kancelarii Prezydenta RP był ekspertem ds. gospodarki morskiej i bezp. energetycznego. Od listopada 2011 r. w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości (Komitet Polityczny). W PE pracuje już drugą kadencję. Członek ważnej Komisji - Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Więcej

Aktualności

20 stycznia 2014 • Publikacje • niezalezna.plMarek Gróbarczyk o szansach jakie daje nam wydobycie gazu łupkowego

W ostatnim czasie Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport dotyczący stanu opóźnień w wydobyciu gazu łupkowego w Polsce. Sprawa jest bardzo poważna. Zwiększenie wydobycia tego gazu jest równoznaczne ze zwiększeniem bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju, w tym uniezależnieniem się od dostaw z kierunku wschodniego, ręcznie zarządzanych przez Kreml i jego włodarzy.

Chodzi również o to, że gaz wydobywany z łupków byłby dużo tańszy aniżeli ten, który zmuszeni jesteśmy sprowadzać. W rezultacie nasze gospodarstwa domowe, częstokroć kosztem bieżącego utrzymania, sponsorują wielkie rosyjskie koncerny, np. Gazprom. Rozróżnienie jest w tym wypadku bardzo proste i oczywiste. Albo Polska zacznie wydobywać gaz łupkowy oraz szukać innych metod dywersyfikacji gazu (np. gazoport), albo też nadal będziemy tkwili w stanie uzależnienia i strachu przed „zakręceniem kurka”, płacąc – co oczywiste – słone rachunki za gaz. Obecnie mamy najdroższy gaz w całej Unii Europejskiej! Nie ma zatem alternatywy dla krajowego wydobycia, jeżeli sami chcemy mniej płacić i jednocześnie rozwijać naszą gospodarkę oraz wzmacniać pozycję Polski na arenie międzynarodowej, również w obszarze Europy Środkowowschodniej.

Platforma niczym SLD

Wydobycie gazu łupkowego wymaga jednak stworzenia odpowiednich ram prawnych i organizacyjnych, a także uwzględnienia zasady zrównoważonego rozwoju. Od tego jest rząd, ale ten od sześciu lat nie potrafi sobie z tymi zagadnieniami w ogóle poradzić. Przywołany już raport NIK podkreśla bowiem gigantyczne opóźnienie w pracach nad pozyskiwaniem gazu łupkowego, potwierdzając bezpośrednią winę rządu Donalda Tuska za zaistniały stan. Rzeczą oczywistą jest, że Polska jest uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu, i to aż w 80 proc. Idea dywersyfikacji była przedmiotem działań podejmowanych przez rząd AWS, który czynił starania o import gazu z Norwegii, co miało się odbywać za pomocą gazociągu łączącego Polskę z Danią. Dążenie to zostało jednak całkowicie zaprzepaszczone w 2001 r., gdy rządy w Polsce przejęła koalicja SLD-PSL oraz stojący na jej czele Leszek Miller. Jedną z pierwszych jego decyzji, z radością zresztą przyjętą w Moskwie, było zerwanie rozmów z Norwegią i Danią, czego skutkiem było całkowite zahamowanie dywersyfikacji źródeł dostaw gazu do Polski. W tym kontekście należałoby postawić pytanie, na ile kierunki wyznaczające niektóre sfery działalności SLD były częstokroć zbieżne z punktem widzenia prezentowanym przez państwo rosyjskie oraz wielkich oligarchów gazowych. To przecież Kremlowi zależało na tym, aby zahamować proces dywersyfikacji dostaw „błękitnego paliwa” do Polski i trzeba przyznać, że cel ten został osiągnięty. W rezultacie działania te zostały wstrzymane do roku 2006 r., kiedy to śp. prezydent RP prof. Lech Kaczyński zainicjował ideę budowy gazoportu w Świnoujściu. Rok później rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego podjął stosowne decyzje, wprowadzające te plany w życie. Ówcześnie rozpoczęto też wstępne prace studyjne i organizacyjne, tworzące podwaliny dla rewolucji łupkowej w Polsce. Niestety wygrana PO-PSL te wszystkie plany przekreśliła, ze szkodą dla państwa, obywateli oraz gospodarki.

Zero odpowiedzialności

Obecnie działania rządu Donalda Tuska w sferze uruchomienia wydobycia gazu ze złóż łupkowych jako podstawowej gwarancji dywersyfikacji bezpieczeństwa energetycznego w sposób bezpośredni przypominają działania z czasów Leszka Millera. Przykładowo, od 2011 r. skutecznie blokowane są prace nad nowelizacją ustawy o poszukiwaniu i wydobywaniu kopalin, a więc tego aktu prawnego, który tworzy ramy prawne dla wydobycia gazu. W niezadowalającym stopniu rozstrzyga się kwestie opodatkowania pozyskiwania gazu, a więc określenia zasad, wedle których państwo miałoby czerpać korzyści z działalności wydobywczej. Praktycznie zahamowano proces decyzyjny w zakresie przydzielania i zarządzania koncesjami na wydobycie gazu. Co ciekawe, część już przyznanych koncesji trafiło w ręce spółek pośrednio zależnych od wielkiego kapitału rosyjskiego.

Resumując, raport NIK wskazuje na wiele nieprawidłowości, ostatecznie formułując druzgocącą ocenę dotychczasowego stanu zaawansowania prac nad wydobyciem gazu łupkowego. Naiwne było myślenie, że obecny rząd koalicji PO-PSL, będzie postępował inaczej aniżeli Miller w 2001 r. Oczywiście Tusk, jak zwykle za nic nie chce wziąć odpowiedzialności, winą za zaistniały stan rzeczy obarczając podległe mu ministerstwa. Jest rzeczą głęboko skandaliczną, że premier, który jako szef rządu, będąc bezpośrednio odpowiedzialny za bezpieczeństwo polskiej gospodarki, nie potrafi lub nie chce podjąć odpowiednich decyzji, które pozwoliłyby na skorzystanie z szansy, jaka pojawiła się przed polską gospodarką w momencie odkrycia złóż gazu łupkowego.

Polska śpi, Europa działa

Wydaje się, że bezcenne powinno być dla nas doświadczenie Stanów Zjednoczonych, które uruchamiając wydobycie oparte na łupkach, doprowadziły do sytuacji, w której cena tego paliwa spadła pięciokrotnie. Unia Europejska, będąc pod wpływem rosyjskiego lobbingu, cyklicznie wydaje pozbawione sensu oraz sprzeczne z zasadą subsydiarności akty prawne, blokujące wydobycie gazu łupkowego. Mimo to kolejne państwa członkowskie, ignorując europejskich legislatorów, decydują się na rozpoczęcie eksploatacji tego surowca, co ma miejsce przykładowo w Wielkiej Brytanii. W Polsce oczywiście tego typu działania nie są podejmowane, a nasi włodarze śpią spokojnie, marząc o kolejnych dobrze opłacanych posadach w Brukseli. Całkowicie nie jest przy tym przekonujące tłumaczenie obecnego rządu, że zaistniały bałagan jest wynikiem braku porozumienia pomiędzy ministerstwami. Bezpośrednią odpowiedzialność za ich działania ponosi przecież Donald Tusk. Tak jak również wyłącznie on jest odpowiedzialny za hamowanie rozwoju polskiej gospodarki oraz zmniejszanie znaczenia naszego kraju na arenie międzynarodowej. W tym kontekście zatrważająca jest zapowiedź utworzenia przez Tuska oraz Millera jednej koalicji rządowej. Obudź się, Polsko!

Marek Gróbarczyk