Inżynier i menedżer, były minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni, studia podyplomowe, a także szereg kursów w zakresie zarządzania i finansów. Pracował na statkach zachodnich armatorów jako oficer, a także w firmach transportowych i budowlanych. Zajmował kierownicze stanowiska w spółkach prawa handlowego. W Kancelarii Prezydenta RP był ekspertem ds. gospodarki morskiej i bezp. energetycznego. Od listopada 2011 r. w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości (Komitet Polityczny). W PE pracuje już drugą kadencję. Członek ważnej Komisji - Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Więcej

Aktualności

12 grudnia 2013 • PublikacjeKomentarz posła Marka Gróbarczyka dot. m.in. "Raportu Estreli", który okazał się prawnym bublem oraz Unii Europejskiej, która depcze suwerenność państw członkowskich

W ostatnią środę Parlament Europejski głosował nad raportem Estreli w sprawie tzw. zdrowia reprodukcyjnego kobiet oraz upowszechnienia edukacji seksualnej. Dokument został przygotowany przez skrajne środowiska feministyczne utożsamiane z tzw. wojującą lewicą, które całokształt swojej aktywności politycznej poświęcają walce z Kościołem oraz z człowiekiem, również nienarodzonym, a także promowaniem zjawiska "gender" i czegoś, co należy nazwać seksualizacją dzieci. Nie może zatem dziwić, że rezolucja wzywała wszystkie państwa członkowskie UE do wprowadzenia powszechnej dostępności do zabiegu aborcji oraz upowszechnienia edukacji seksualnej na każdym etapie rozwoju szkolnego.

Rzeczą skandaliczną, a w mojej dotychczasowej praktyce parlamentarnej niespotykaną, była bezpośrednia stygmatyzacja Polski, która obok Malty, Irlandii oraz Luksemburga, została wymieniona, jako państwo naruszające rzekome prawo kobiety do usunięcia ciąży. Środowiska lewicowe posunęły się do publicznej krytyki naszego państwa za sprawy, które należą do kwestii stanowienia prawa wyłącznie na poziomie krajowym. Co więcej, dla przykrycia swoich rzeczywistych intencji, środowiska te w sposób bezprawny i bezpodstawny posługują się terminem "prawo do aborcji". Tymczasem żaden z aktów prawa międzynarodowego (tzw. hard law) takiego prawa podmiotowego nie przyznaje. Innymi słowy, nie ma czegoś takiego jak prawo do aborcji, jest tylko prawo do życia. Szkoda, że pod płaszczykiem ujmowania sprawy w szczytne idee ochrony praw człowieka, środowisko proaborcyjne próbuje narzucić państwom członkowskim swoje wartości, które całkowicie odbiegają od cywilizacyjnych, w tym filozoficznych i religijnych osiągnięć świata zachodniego. Świadczy to tylko o instrumentalnym traktowaniu ludzkiej godności oraz niezrozumieniu podstawowych pojęć, jakimi posługuje się na co dzień prawo.

Debata nad raportem Estreli pokazała pewną bardzo niepokojącą tendencję w sferze bieżącej działalności Unii Europejskiej. Obowiązuje bowiem zasada, że Unia i jej organy mogą działać wyłącznie w zakresie kompetencji, które zostały im przyznane na mocy traktatów. W rezultacie, organy unijne nie mogą stanowić prawa lub podejmować decyzji w tej sferze, która nie została im przez państwa członkowskie delegowana. To właśnie bowiem suwerenne państwa wyznaczają granicę ingerencji UE, ta zaś ma obowiązek ich respektowania. Wszelkie działania, które są podjęte poza zakresem kompetencji traktatowych, są po prostu nieważne. Niemniej jednak od pewnego czasu daje się zauważyć skłonność poszczególnych organów unijnych do podejmowania działań w tych sferach, w których kompetencji w ogóle nie posiadają. Innymi słowy, unijna Hydra zaczyna wkraczać w sferę dotychczas zastrzeżoną dla suwerennych państw członkowskich. Dzieje się to przy cichym poparciu samego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (unijny sąd najwyższy), jak również niektórych państw członkowskich, w tym Niemiec i Francji, które mając decydujący wpływ na wszystkie procesy decyzyjne, za pośrednictwem organów unijnych, zdobywają coraz większy wpływ na inne państwa. Raport Estreli jest tego wymownym, choć głęboko niepożądanym, przykładem. Kwestie szeroko pojętej etyki życia człowieka, w tym zdrowia reprodukcyjnego oraz prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, również w sferze przygotowalnia do życia w rodzinie, pozostają wyłączną domeną poszczególnych państw członkowskich, zaś Unii w tej sferze służy jedno prawo - prawo do milczenia!

Inną sprawą, którą warto tu poruszyć, to kwestia dochowywania przez Unię Europejską standardów demokratycznych, a raczej ich braku lub też instrumentalnego traktowania tam, gdzie jest to tylko wygodne. Ostatnie wydarzenia, związane z przyjmowaniem raportu Estreli dowodzą głębokiego kryzysu mechanizmów demokratycznych oraz nieprzestrzegania standardu pluralizmu życia publicznego. Dość wskazać, że raport nawołujący do upowszechnienia aborcji już raz został przez Parlament Europejski odrzucony, co miało miejsce w październiku 2013 r., a co zwyczajowo powinno być sygnałem braku akceptacji dla tej propozycji. Okazało się jednak, że środowiska lewicowe podjęły próbę przeforsowania raportu na posiedzeniu planarnym Parlamentu Europejskiego. To już samo w sobie świadczy o głębokim lekceważeniu zasad poszanowania rozsądnej woli większości deputowanych, którzy w większości opowiedzieli się za odrzuceniem tej propozycji. Co więcej, w trakcie ostatniej debaty nad rezolucją parlamentarzystom wręcz zakneblowano usta. Uniemożliwiono bowiem wygłaszanie zwyczajowych oświadczeń i opinii, w ramach których mogą oni przedstawić swoje stanowisko w sprawie i przekonać do swoich racji osoby jeszcze niezdecydowane. Nie dość zatem, że projekt rezolucji był całkowicie niezgodny z prawem, wykraczał bowiem poza zakres kompetencji przyznanych Unii Europejskiej, to jeszcze procedura jego przyjmowania urągała powszechnie przyjętym standardom. To niestety nie jest koniec batalii, gdyż tego typu sytuacji będzie coraz więcej.

Marek Gróbarczyk

Poseł do Parlamentu Europejskiego